
Wyszedłem z nadzieją, że ból, który nie ustąpił nie powiększy się.
Przeszedłem zaledwie kilka km, a widząc takie strzałki jak na pierwszym zdjęciu tylko skierowane w kilku miejscach do siebie już musiałem wybierać drogę.
Znowu poszedłem w złym kierunku ale w porę się spostrzegłem i ta zółta strzałka już kierowała dobrze.
Po przejściu Jerzmanowej musiałem skorzystać z pomocy osoby, która ten odcinek drogi oznaczała, bo nastąpił istny galimatias oznaczeń.
Nie wiedziałem gdzie iść i dopiero konsultacja przez telefon dała rezultaty ale tylko do miejsca które obrazuje 2 zdjęcie.

Od tego momentu miało być prosto przez las leśną drogą, a po wyjściu miałem zobaczyć kościół w Grodowcu.
Kościoła nie zobaczyłem tak jak oznaczenia szlaku w lesie, który skracał drogę o dobre kilka kilometrów. Proszę wierzyć, jak to odbiera siły. Nie chęć dotarcia do wyznaczonego celu ale właśnie siły.

Po kilku kilometrach drogi w pełnym słońcu zobaczyłem w oddali na wzgórzu wierzę kościoła.

Trudno mi o tym pisać ale patrząc na niego i idąc drogą jedyną jaka była zacząłem się oddalać i wtedy skręciłem w pierwszą polną drogę, którą napotkałem. Powiedziałem sobie, że będę szedł nawet przez pola tak jak widzę i dotrę i kolana mi pękną i skończy się moja Droga, bo wtedy się już nie ruszę. Dwa kolejne zdjęcia przedstawiają momenty w których kościół był jedynym prawdziwym drogowskazem.Te wszystkie dodatkowe km w czasie mojej Drogi spowodowane złym oznakowaniem oraz niszczeniem oznaczeń spowodowały, że coraz bardziej cierpię i trudno mi stawiać stopy choć proszę św.Jakuba aby mi pomógł znaleźć takie miejsca na których ból nie staje się większy. Dziś będę spał w kuchni na plebanii.

Dostałem cała torbę zaopatrzenia od proboszcza.Starczy na kolacje i na śniadanie.Kładę się spać z piekielnym bólem. Czy jutro wstanę na nogi aby ruszyć na moje Camino?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz